Odcinek 36
Strona Główna
Poprzedni odcinek   Powrót do działu Telenowela   Następny odcinek


36 odcinek

Monika zapomniała wspomnieć, że niestety OM (czy MO) nie wzięły ze sobą menów, gdysz zabrakło dla nich miejsca w "gumoszmelcu"

***

A więc Jakóp Póchatek i Monika Chnikowska (hi, hi, hi, patrz odcinek 22) siedzieli w tej wytwornej i eleganckiej restałracji. Japóp wstał i powiedział:
- Monika, jesteś jeszcze głodna?
Na dźwięk tego códownego głosu Monika prawie zleciała z kszesła.

***

MMM i MO (lub OM) płynęli sobie do Krakowa, zahaczając o Wrocław. Nawet nie musieli wiosłować, bo Marek wrzesząc wprawiał gumoszmelca w wibracje.
- MAREK! PRZESTAŃ SIĘ WRESZCZIE DRZEĆ, BO ŻARCIA NIE DOSTANIESZ!!! - krzyknął wkóżony Maciek.
- Ku**a, może zrobimy pszerwę na reklamę, bo coś mi się wydaje, ze po Marku niedługo zostanie mokra plama - powiedziała Mery
- Dobry pomysł - przytaknęła Olga

Reklama

***

Tak minęli Krakuff, a po drodze zaliczyli także Gdańsk, gdzie przebywała ich "ukohana" ŁACINICA. [Patrz drugi Fan Fiction] (Sorry, musze zmienić długopis....)
Zawrucili do swojego Pjastuffka, gdysz jusz bardzo tęsknili za domem, mjuzik bódą, no i Moniką, która menczyła się z Jakópem Póhatkiem.

***

Agatta wysiadła wcześniej, gdysz jak wiadomo mieszkała w W-wie. Kapóchito przykleił sfuj zasmarkany nosek do szyby i machał do Agatty.
Na peronie już czekał Maczos. Kapóchito zawołał:
- PADERE, PADRE!
Padli sobie w ramiona.
- Fater, łer maj mader end sisters? - powiedział Kapóchito.
- In hołm, son, in hołm. Łi hef for ju suprajs. - odpowiedział Maczos.
- Oł, grejt. Wir faren nach Hałse.
I pojechali do PINK HACIENDY

***

Gdy M4 + O zachaczyli o Wa-Wę wysadzili tam Maćka i Olgę
- No to gutbaj! Do zobaczenia w mjuzik bódzie - powiedziała Mery.
- Pozdrufcie Monikę i Jakópa! - zawołała Olga oddalajac się. Tak wiec Marek, Michał i Mery płynęli smrutką ku Piastowie.

***

F PINK haciendzie panował ogulny nastruj rozprężenia. Cała familia Menelozuff szykowała się do uroczystego objadu.
- Aj łont wam coś powiedzieć - zaczął Kapóchitek, gdy cała rodzinka usiadła do stołu.
- Aj hef foj ju suprajs - Meneloza dżunior wyjął RÓZOWĄ trorbę ze swojego plecaka.
- Dys for ju, mader! - Kapóchito podał Bodzi RÓŻOWE pudełko. W środku była códna RÓŻOWA waza na RÓŻOWĄ zupę.
- Oł, synku, dis is bjutiful! - zahfycała się Bodzia
- End to, for ju, fater! - Meneloza dżunior podał Maczosowi RÓŻOWĄ torepke.
- Cusz za bjuti otfjeracz do pif! - ucieszył się Meneloza.
- Dys for maj lowli sisters! - Kapóchitek wyjął toepkę ze sklepu "EJWON". Były tam szminki, błyszczyki, tusze do rzęsuf, pudery, kolektory i inne duperele.
- Kapóchito, ju ar super brader! - kszykła Brzydula I.
- A tera tajms na naszą suprajs for ju. - powiedział Maczos
- Pogodziliśmy się z Sałattami !!! - kszykła Bodzia
- Dys is grejt wiadomość! Ajem wery hepi! - ucieszył się Meneloza dżunior. - Aj łont wam coś powiedzieć... aj lof Agatta Sałatta!

***

MTZ dotarł so swoich domostw. Monika (cała ukochana) nawet ucieszyła się na widok swego brata, Olga odetchneła z ólgą po przebytej podrurzy, Maciek póścił na cały zycher PINK HAŁSA, Mery od razu pobiegła do Grzyba, a Michał odciągnął Mareczka od spudnicy swojej cioci (mamy Móchy). Wsjo wruciło do normy (jeżeli tę tellenowellę można nazwać normalną) F poniedziałek MTZ miał spodkać się w mjuzik budzie, aby pszywitać się ze Smokiem, Kilerem i napisać POWITALNE DYKTANDO!!!

***

W poniedziałek cała paczka (prócz Mareczka, który miał... ekhem, powiedzmy swoje obowiazki) spotkała się w MTZ - ce.
- Fszędzie dobrze, ale w MTZ-ce najlepiej! - powiedział Maciek nalewając sobie herbaty z "cosia".
Mery z Olgą siedziały pod ścianą i żarły rzelki, które zostały z podrurzy.
- Ale f Odkopanym nie było tak źle.. - westchnął Michał.
- Ciekawe co się z nimi wszystkimi stało...
Zapadła krępująca cisza. Słychać było siorbanie Maćka, ciamkanie Mery i Olgi i westchnięcia Moniki i Michała. Nagle do MTZ- ki wpadł smoku.
- Dzień dobry młodszej młodzierzy! - kszyknał
- Dobry, dobry - mruknęła Olga
- Czy ja wiem, czy taki dobry... - westchł Michał
- Nuuu... Jak ma być źle! Sfjat jest taki códowny!!! I jeszcze na feriach byliście... - gadał Smoku.
M4 + O popatrzyli na siebie, po czym wybuchli śmiehem - hihem
- Tia, odpoczywaliśmy... - powiedziała Monika.
- Ale ogulnie biorąc było całkiem fajne! - stwierdził Michał
Po ok. puł kfadransu byli w sali namber tu end tu i pisali dyktando w tonacji eses-dur...

***

Koniec otcinka 36, który był "nieco" nudnawy. To pisałam ja, czyli

Mery

· Jak się to wszystko skończy?
· Co ogulnie będzie dalej?
· Co się stało z Odkopanym?!!!