Monika zapomniała wspomnieć, że niestety OM (czy MO) nie wzięły ze sobą menów, gdysz zabrakło dla nich miejsca w "gumoszmelcu"
A więc Jakóp Póchatek i Monika Chnikowska (hi, hi, hi, patrz odcinek 22) siedzieli w tej wytwornej i eleganckiej restałracji. Japóp wstał i powiedział:
- Monika, jesteś jeszcze głodna?
Na dźwięk tego códownego głosu Monika prawie zleciała z kszesła.
MMM i MO (lub OM) płynęli sobie do Krakowa, zahaczając o Wrocław. Nawet nie musieli wiosłować, bo Marek wrzesząc wprawiał gumoszmelca w wibracje.
- MAREK! PRZESTAŃ SIĘ WRESZCZIE DRZEĆ, BO ŻARCIA NIE DOSTANIESZ!!! - krzyknął wkóżony Maciek.
- Ku**a, może zrobimy pszerwę na reklamę, bo coś mi się wydaje, ze po Marku niedługo zostanie mokra plama - powiedziała Mery
- Dobry pomysł - przytaknęła Olga
Tak minęli Krakuff, a po drodze zaliczyli także Gdańsk, gdzie przebywała ich "ukohana" ŁACINICA. [Patrz drugi Fan Fiction]
(Sorry, musze zmienić długopis....)
Zawrucili do swojego Pjastuffka, gdysz jusz bardzo tęsknili za domem, mjuzik bódą, no i Moniką, która menczyła się z Jakópem Póhatkiem.
Agatta wysiadła wcześniej, gdysz jak wiadomo mieszkała w W-wie. Kapóchito przykleił sfuj zasmarkany nosek do szyby i machał do Agatty.
Na peronie już czekał Maczos. Kapóchito zawołał:
- PADERE, PADRE!
Padli sobie w ramiona.
- Fater, łer maj mader end sisters? - powiedział Kapóchito.
- In hołm, son, in hołm. Łi hef for ju suprajs. - odpowiedział Maczos.
- Oł, grejt. Wir faren nach Hałse.
I pojechali do PINK HACIENDY
Gdy M4 + O zachaczyli o Wa-Wę wysadzili tam Maćka i Olgę
- No to gutbaj! Do zobaczenia w mjuzik bódzie - powiedziała Mery.
- Pozdrufcie Monikę i Jakópa! - zawołała Olga oddalajac się. Tak wiec Marek, Michał i Mery płynęli smrutką ku Piastowie.
F PINK haciendzie panował ogulny nastruj rozprężenia. Cała familia Menelozuff szykowała się do uroczystego objadu.
- Aj łont wam coś powiedzieć - zaczął Kapóchitek, gdy cała rodzinka usiadła do stołu.
- Aj hef foj ju suprajs - Meneloza dżunior wyjął RÓZOWĄ trorbę ze swojego plecaka.
- Dys for ju, mader! - Kapóchito podał Bodzi RÓŻOWE pudełko. W środku była códna RÓŻOWA waza na RÓŻOWĄ zupę.
- Oł, synku, dis is bjutiful! - zahfycała się Bodzia
- End to, for ju, fater! - Meneloza dżunior podał Maczosowi RÓŻOWĄ torepke.
- Cusz za bjuti otfjeracz do pif! - ucieszył się Meneloza.
- Dys for maj lowli sisters! - Kapóchitek wyjął toepkę ze sklepu "EJWON". Były tam szminki, błyszczyki, tusze do rzęsuf, pudery, kolektory i inne duperele.
- Kapóchito, ju ar super brader! - kszykła Brzydula I.
- A tera tajms na naszą suprajs for ju. - powiedział Maczos
- Pogodziliśmy się z Sałattami !!! - kszykła Bodzia
- Dys is grejt wiadomość! Ajem wery hepi! - ucieszył się Meneloza dżunior. - Aj łont wam coś powiedzieć... aj lof Agatta Sałatta!
W poniedziałek cała paczka (prócz Mareczka, który miał... ekhem, powiedzmy swoje obowiazki) spotkała się w MTZ - ce.
- Fszędzie dobrze, ale w MTZ-ce najlepiej! - powiedział Maciek nalewając sobie herbaty z "cosia".
Mery z Olgą siedziały pod ścianą i żarły rzelki, które zostały z podrurzy.
- Ale f Odkopanym nie było tak źle.. - westchnął Michał.
- Ciekawe co się z nimi wszystkimi stało...
Zapadła krępująca cisza. Słychać było siorbanie Maćka, ciamkanie Mery i Olgi i westchnięcia Moniki i Michała. Nagle do MTZ- ki wpadł smoku.
- Dzień dobry młodszej młodzierzy! - kszyknał
- Dobry, dobry - mruknęła Olga
- Czy ja wiem, czy taki dobry... - westchł Michał
- Nuuu... Jak ma być źle! Sfjat jest taki códowny!!! I jeszcze na feriach byliście... - gadał Smoku.
M4 + O popatrzyli na siebie, po czym wybuchli śmiehem - hihem
- Tia, odpoczywaliśmy... - powiedziała Monika.
- Ale ogulnie biorąc było całkiem fajne! - stwierdził Michał
Po ok. puł kfadransu byli w sali namber tu end tu i pisali dyktando w tonacji eses-dur...
Koniec otcinka 36, który był "nieco" nudnawy. To pisałam ja, czyli
· Jak się to wszystko skończy?
· Co ogulnie będzie dalej?
· Co się stało z Odkopanym?!!!