Odcinek 37
Strona Główna
Poprzedni odcinek   Powrót do działu Telenowela   Greetings & Comments


37 odcinek


Tak więc nasi bohaterowie wrócili do swych hałsuf. I znuf ta szara nierzeczywistość... Jednak u Kapóchita i Agaci nastała tzw. pokuj (raczej w ich rodzinach). Codziennie, po robocie (Maczos i Frederiko złapali pracę w firmie pewnej babci. Nazwisko panieńskie miała Kama, jednak potem poznała mena swego życia - pana Sutrę i na cześć jego właśnie tak nazwano firmę Kama - Sutra) Meneloza i Sałatt chodzili na pifo, a Bodzia i Stenia (matka Agatty) plotkowały jak dawniej. Kapóś i Agatta wreszcie mogli spotykać się nie w tajemnicy, a brzydule? Ich testery zdobyły odznakę Q - pa i wszedły na rynek połodniowo - hiński.

***

Podczas tego tygodnia Móha bardzo się zmienił. Nie był taki pierdołowaty, a wręcz przeciwnie - po prostu kul men! Olga i Mery z zachwytem wpatrywały się w jego niebieskie ślepia, targały włosy i plotkowały na temat jego cód - klaty. Co tu można mówić - MARECZEK JEST BARDZO ATRAKCYJNYM FACETEM!

***

Później, długo, długo, później lata później...
Klony w parku piastowskim zaszumiały niespokojnie gubiąc przy tym barwne listeczki. Wiatr pełen spalin uniósł w górę ciemne, mocno przetłuszczone włosy seniority Agatty a piękny Kapóch dotknął jej ciemnej, zżółkniętej dłoni.
- Agatta, bejbi, czy ty lof mi?
- Porsu płesto mjamor!
I w tej chwili Kapóch ukląkł na szarym chodniku, wygładził RÓŻOWĄ koszulę, wziął trupią rączkę Agatty i rzekł romantycznie:
- Maj honej, czy wyjdziesz za mnie?
- Si, si oh maj darling!

***

Tak, pewnego poranka Mery - stara panna zajrzała do skrzynki i ociemniała. Było tam zaproszenie na ślub Agatty i Kapóchita! (Swoją drogą, skąd oni mieli jej adres...? Nigdy się tego nie dowiemy...)

***

Tak, pewnego poranka Olga - dziewczyna na wydaniu zajrzała do skrzynki i ociemniała. (zgadnijcie co zobaczyła...)

***

Tak, pewnego poranka Michał - kawaler (z narzeczoną) zajrzał do skrzynki i ociemniał. ;)))

***

Tak, pewnego poranka Maciek - kawaler (bez panny) zajrzał do skrzynki i ociemniał (BU - HA - HA - HA !!!)

***

Tak, pewnego poranka Monika - matka trójki małych Kubusiątek zajrzała do skrzynki i ociemniała... (hi, hi, hi!!!)

***

Tak, pewnego dnia Marek - kawaler zajrzał do skrzynki i ociemniał Heee... Ciekawe co było w środku... ;)))

***

Tak, pewnego poranka Alcia zajrzała do skrzynki i ... zemdlała.

***

Dzień był tak samo pochmurny jak dzień narodzin Menelozy - dżuniora. I był to 3 czerwca (nie, to wcale nie jest dzień urodzinuf Kapóchita). Bodzia flikała w chusteczkę w łosie :))) a Stenia siedziała na ławce z uśmiechem narąbanego kretyna.
Na kościół wszedł Xadz Adolf Frankenszajn.
- Łan, tu, sri - za - czy - na - my! - kszyknał Xiądz. Zaczął mówić wszystkie takie tam pierdułki, a Mery patrzyła się znacząco na Olgę. Tia, Móha wyglądał CÓDNIE! Monika ganiała po kościele dzieciaki, a Michał z Maćkiem bawili się chrzcielnicą.
- No i tera, kurna, jesteście se małrzeństfem dzieci. No i dobrze, bo wiedzę że bobas w drodze... - rzekł Xiądz.
- Trzy bobasy! - poprawił Kapóchito - Zenuś, Henio i Dajana.
- Dobra, nara, od chrztu! - powiedział Adolf F.
- SRA, TA, TA, TA, TA, TA, TA... - popłynęły dźwięki marsza kościelnego, a potem... BOGURODZICA!!!
- Christus, Christós, świstus, Maaatkoo Moojaa!!! - zaczał wyć Michał
- O BOŻE! Tylko nie to!... - jęczała Monika. Mery z Olga powlokły się do wyjścia, a tam... stali Fin z pół czy tam ćwierć Włochem!
I jak się domyslacie, co potem się stało, przywitania, uściski i te sprawy... Fin Mery miał na imie Ville (hje, hje...) a Włoch Olgi Marco (bu, ha, ha!!!)
I niestety, ta telenowella dobiega końca, wszyscy żyli długo i szczęśliwie
Monika wraz z Jakópem i dziećmi zamieszkali w małym domku u podnóża gór, Ola i Marco zareczyli się i zamieszkali w małym miasteczku o nazwie Pisiuf Śrotkowy, Michał poślubił kobietę sfego lajfa i kupił domek napszecifko Moniki, Maciek zamieszkał miedzy Pisiufem a Rembałem (wiocha Moni i Majkela), Mery wraz z Villym osiedlili się w Piusisfie z zamiarem hodowli małych puciatych... krulikuf, a Mareczek zamieszkał obok Maćka - jak przystało na kawalera, Kapóchito s Agattom i bahorami mieszkają f Pjastuffie, Alcia (po latach praktyki) konstruuje bomby dla potomkuf Saddama Husajna, a Stara i Jendrek Gousienica... Właśnie, co się stało z Odkopanym?...

A o Odkopanym słuch zaginął...

06.05.2003
(Mery)

"Spopielony żar, niespełnione sny, czekasz tylko aż, w końcu powiesz mi... SKOŃCZONE (...) Każdy sobie wymyśli świat, swoją drogę znajdzie do gwiazd..."