Podczas kiedy Monika i Kuba szli pieszo do Okopanego, by nażreć się w Cukierni, Mery z Kostkiem po raz 7 wjeżdżali wyciągiem, by potem zjechać (znów!) na nartach, trzymając się za ręce i przewracając przy tym innych narciarzy, Olga oraz Mucha chrapali, Maciek i Michał przygotowywali arsenał petard, (fajerwerków) konfetti, serpentyn, baloników, zawieszali kolorowe światełka i kule dyskotekowe w Barcelonie, bo zbliżał się
na który zawsze tak wszyscy czekają. [Najdłuższe zdanie w telenoweli]
Tymczasem Kapuch siedział na łużku, na którym tyle czasu spędził z Agattą...
Nagle Agatta wpadła z wrzaskiem:
-JAK MOGŁEŚ SPRZEDAĆ MOJE KOSMETYKI!?
Jej twarz z minuty na minutę coraz bardziej przypominała skrzyżowanie starej pomarańczy i rodzonej matki Kapucha (Bodzi) po tym jak jej pękły zmarszczki firmy Mark & Spenser.
-Kochanie, o czym ty mówisz?- powiedział Kapóch, łudząc się, że to coś pomoże.
- WIESZ! ZRYWAM Z TOBĄ! - i wyszła trzaskając drzwiami.
- A więc jesteś z Piastowa?
- Tak. Dobre tu mają ptysie.
- No. Wracając do twojego miejsca zamieszkania... ja też mieszkam w Piastowie!
- Super. Ładna dziś pogoda, prawda?
- Wiesz co? Mam wrażenie, że nie chcesz ze mną rozmawiać..
- Oj, późno już, muszę lecieć!
(Jeśli ktoś jest inteligentny, to zauważy, że to rozmowa Moniki i Jakópa) i Monika wybiegła z Cukierni.
Tymczasem Kostek odprowadził Mery do pokoju, w którym Olga wciąż jeszcze spała.
-Było za*****cie!- żekła Mery.
-No...
-Tak...
-Właśnie...
-Ehe...- gadali tak, gadali..
itp.
A Monika zdążyła wrócić do "Ośniezonego Oscypka".
- Cześć- powiedziała Kostkowi, Mery i śpiącej Olce i zemdlała.
-Co będzie z Kapuchem i Agattą?
-Czy Kostek i Mery przestaną gadać?
-Co się stało z Moniką?
(Monika)